Gimnazjum nr 23 we Wrocławiu, klasa III f
Nasza rozmowa o wolontariacie zaczyna się od zdania, które mogłoby stanowić motto tej rozmowy:
„Jako wolontariuszka najchętniej pomagam zwierzętom, bo one same nie mogą sobie pomóc.”
Nie mniej niż zwierzęta pomocy potrzebują też ludzie.
W szkole Ewy prowadzona była akcja na rzecz powodzian. Zbierano pieniądze, środki czystości, koce, ubrania itp.
Ona sama – ponadto – pomagała zbierać pieniądze i plastikowe zakrętki na przeróżne cele.
Ewa chętnie opowiada o wolontariacie:
„Chcemy zrobić też akcję na rzecz dzieci niepełnosprawnych, żeby zebrać pieniądze na ich leczenie, na wózki czy turnusy rehabilitacyjne.
Kiedy pomagam innym, to jestem bardzo zadowolona”.
Ale wróćmy do zwierząt!
Ewa opowiada: „najbardziej było mi miło, kiedy pani dyrektor schroniska dla zwierząt i cały personel podziękowali nam bardzo gorąco za to, że pomagamy zwierzętom.
Moi rodzice są weterynarzami i też wspierają nas w tym działaniu.
W domu mam psa Kruszka i dwa żółwie – czerwonolice, nazywają się Mozart i Vivaldi!
Dostałam je w spadku po krewnych, razem z tymi imionami. Jeżdżę też konno – poświęcam temu każdą wolną chwilę – strasznie chciałabym mieć własnego konia. Oprócz jazdy konnej muszę w stajni zachować porządek, musiałam nauczyć się porozumiewania z koniem, jak do niego podchodzić, czyścić go – opiekuję się nim jak swoim”.
Ewa ma też czas na czytanie. Najbardziej lubi czytać romanse i – oczywiście książki o koniach.
Lubi spędzać czas z przyjaciółmi i znajomymi, wtedy, jak sama mówi, jest najszczęśliwsza. Idą sobie czasami do kina, rozmawiają i śmieją się.
Na koniec pytam Ewę o to, jaki zawód wybierze w przyszłości. I tu pojawia się dylemat:
„Jeszcze nie wiem czy zostanę lekarzem ludzi czy zwierząt” – odpowiada z uśmiechem..