Choć często można odnieść takie wrażenie, szkoła i każda inna placówka edukacyjna nie znajdują się na pustyni. Społeczeństwo współtworzą ludzie i różne instytucje. Współtworzenie oznacza wkładanie wysiłku we wspólnym celu. Niewykorzystane wartości i możliwości tkwią w korzystaniu z zasobów środowiska na rzecz wzajemnego rozwoju. Szansą każdej placówki jest dobre rozpoznanie otoczenia, w jakim się znajduje, oraz dobre rozpoznanie własnych zasobów, by znaleźć płaszczyznę współpracy umożliwiającą wymianę tych dóbr na rzecz obopólnego rozwoju. Aby faktycznie korzystać z zasobów środowiska, trzeba najpierw rozwiązać problemy, jakie stały dotychczas na przeszkodzie oraz zyskać przekonanie, że warto ten wysiłek podjąć.
Coś więcej niż edukacja
W horyzoncie szkoły i jej środowiska lokalnego mamy do czynienia z wieloma podmiotami współpracy. Przede wszystkim należy zacząć od uczniów, dla których korzyścią, płynącą ze współpracy, są nie tylko walory edukacyjne, ale także wychowawcze. Kolejną grupą potencjalnych osób do współpracy są nauczyciele i pracownicy szkoły, których praca może być efektywniejsza, łatwiejsza, przyjemniejsza i wartościowsza dzięki korzystaniu z zasobów środowiska otaczającego szkołę. Zasoby rozumiemy tu jako wartości, potencjał, aspekty materialne, tkwiące w środowisku. Ważną częścią społeczności szkolnej są rodzice uczniów, którzy stanowią istotny kapitał środowiska szkolnego i którzy zarazem mają dostęp do wielu innych zasobów. Szeroko pojmowane środowisko szkoły obejmować będzie także: lokalne samorządy i organizacje pozarządowe, przedstawicieli służb zdrowia i bezpieczeństwa, pracowników instytucji naukowych i kulturalnych, osoby związane ze sportem i sztuką, instytucje opiekuńcze i wychowawcze, inne szkoły i placówki edukacyjne, mieszkańców otoczenia szkoły czy absolwentów placówki.
Wartość współpracy tkwi w nieobliczalnym i nieograniczonym potencjale ludzkich możliwości i różnic osobowości, które się łączą we wspólnym działaniu. Korzyści nie tyle są obopólne, bo istotą współpracy są właśnie pozytywne skutki dla obu stron, ale potrójne, gdyż na współpracy zyskuje jakość wykonanego działania, wynik wspólnej pracy.
Jak jest?
Efektami współpracy z perspektywy szkoły powinny być skuteczniejsze wyniki wychowawcze i edukacyjne przy tak zorganizowanej pracy, by wysiłek włożony w korzystanie z zasobów środowiska nie był większy, albo znacząco większy, od podejmowania działań samodzielnych. Celem czerpania z zasobów, jakimi dysponuje środowisko, nie jest ich wykorzystanie z myślą jedynie o własnych zyskach, ale umiejętność takiego ich wyszukania i rozdysponowania, by pożytek był dla wszystkich zauważalny. Co więcej, dobrze, by sposób korzystania był świadectwem wartości wspólnego działania oraz pomysłem dobrej praktyki dla innych ludzi oraz instytucji. System polskiej edukacji jest słabo nakierowany na korzystanie z zasobów środowiska, skupia się raczej na podstawie programowej przeliczalnej na liczbę godzin lekcyjnych, obowiązkach dydaktycznych nauczycieli, szukaniu pieniędzy na utrzymanie budynków szkolnych i zapewnieniu podstawowych materiałów edukacyjnych oraz ocenianiu poziomu wiedzy uczniów w stosunku do wymaganych norm (Zahorska, 2007). Brakuje wyraźnych sygnałów zniechęcających do korzystania z zasobów znajdujących się w środowisku, ale też nie istnieje nic, co by zachęcało do takich działań, promowało je i wskazywało ich wartość. Istotnym czynnikiem jest tu nauczyciel, wychowawca i dyrekcja danej placówki – ich podejście, nastawienie, doświadczenia w podejmowaniu współpracy ze środowiskiem pozaszkolnym. Trzeba sobie zdawać sprawę, jak potężna jest siła przyzwyczajenia i odniesienia do własnych doświadczeń w roli ucznia w późniejszej pracy pedagogiczno-wychowawczej. Choć współczesne nurty kształcenia studentów kierunków pedagogicznych ukazują wartości płynące ze współpracy, prezentują wyniki badań dotyczące form i jakości uczenia, szerzą świadomość o projektach edukacyjnych i nowoczesnych trendach, nauczyciel przede wszystkim korzystać będzie z nawyków nabytych w latach młodości. W tradycji polskiej edukacji mało można znaleźć wzorców „wychodzenia szkoły poza szkołę”. Już same wyjścia do instytucji kultury czy wyjazdy na zielone szkoły traktowane są sceptycznie, jako pozbawiające uczniów cennych godzin spędzonych w klasie na rozwijaniu intelektu. Pojęcie edukacji w naszym kraju często sprowadzane jest do zakresu rozwoju intelektualnego, bez zwracania uwagi na celowość zdobywania wiedzy oraz umiejętności jej wykorzystania. Prowadzone w Polsce testy PISA badają, czy uczeń potrafi zastosować wiedzę w sposób nieco bardziej twórczy niż odpamiętanie wiadomości i już sama taka zmiana stanowi trudność dla wielu uczniów. Widać wiele inicjatyw, których celem jest zmiana sposobu podawania wiedzy przez nauczycieli. Podejmuje się też wysiłki, by przełamać bierne przyjmowanie wiadomości przez uczniów, ale siła mentalna, tkwiąca w przyzwyczajeniach i tradycji, sprawia, że proces ten będzie wieloletni i dość powolny. Praca warsztatowa i projektowa wciąż uznawane są za innowacje i przeznaczane na szczególny rodzaj lekcji i zajęć szkolnych. Aktywność ucznia nie jest standardem. Współcześnie wskazuje się na priorytety w nauczaniu takie jak: kreatywność, rozwiązywanie problemów, komunikowanie się. Bez tego nie będzie „spójności społecznej opartej na demokracji, szacunku dla różnorodności i aktywnym obywatelstwie, a także samorealizacji i szczęściu jednostek” (Pacewicz, 2011).
Coś pozytywnego
Pozytywną zmianą dla systemu edukacji, jaka płynie z odkrycia walorów i zasobów umiejscowionych w środowisku oraz wypracowania optymalnych sposobów korzystania z nich, będzie większe zaangażowanie społeczeństwa w proces wychowania kolejnych pokoleń młodych ludzi i idąca za tym zwiększona spójność efektów kształcenia z oczekiwaniami społecznymi (Czapiński, 2007). Obecna sytuacja mocno rozdziela zadania społeczne między różne instytucje. Funkcję opiekuńczą, wychowawczą i edukacyjną przyporządkowuje się rodzinie oraz szkole, rozumianej jako zespół nauczycieli i dyrekcji. Pozostałe instytucje powstały i działają zgodnie ze swoimi potrzebami i zadaniami, realizując własne cele, bez specjalnego wnikania w zadania szkoły. Tymczasem trudno jest wyobrazić sobie ważniejszy niż kształtowanie i wspieranie młodego człowieka proces społeczny: dbanie o jego rozwój emocjonalny, intelektualny, fizyczny, duchowy i społeczny. Pytanie zatem powstaje, dlaczego nie jest ów rozwój wyrazem troski, zainteresowania i zaangażowania całego społeczeństwa. Skutkiem braku podejmowania tej wspólnej odpowiedzialności jest rozbieżność między oczekiwaniami wobec młodych ludzi a ich rzeczywistymi dyspozycjami, umiejętnościami i postawami. Bowiem część społeczeństwa zajmuje się edukacją i wychowaniem, a pozostała część dostaje poniekąd „gotowy produkt”, jak się często okazuje, „niezgodny z zamówieniem” (Helsińska Fundacja Praw Człowieka, 2002).