Wywiad z ks. Jarosławem Filipiakiem

Odwiedziłam we Wrocławiu -Leśnicy, świetlicę Środowiskową „Źródełko”, z którą współpracuje ks. Jarosław Filipiak – wikariusz w Parafii św. Jadwigi.

Od kiedy ksiądz opiekuje się wolontariuszami?
Prawie pięć lat temu, kiedy przyszedłem do tej Parafii zostałem wydelegowany przez księdza proboszcza do opieki nad wolontariatem, ale ten wolontariat istnieje tu już 10 lat.

Pięć lat uczę też w Gimnazjum nr 12 przy ul. Eluarda no i tam mam bardzo dobry kontakt z młodzieżą, zachęcam ich do tego żeby przyszli tutaj do świetlicy „Źródełko” zobaczyć, na czym ta praca polega. W mojej szkole jest dwunastu wolontariuszy, ale tu w świetlicy jest ich osiemdziesięciu. Są to również absolwenci gimnazjum, czasem już studenci. Większość mieszka dalej w Leśnicy, albo w pobliskich Złotnikach.

Co robią Wasi wolontariusze?
Głównie pomagają najmłodszym, pilnują porządku, odrabiają z nimi lekcje, udzielają korepetycji, tym, którzy tego potrzebują. Wieczorami, od 18 do 20-tej, przychodzi tu młodzież i również o nich dbają wolontariusze. Studenci pomagają licealistom. Oprócz tego przygotowują dla dzieci podwieczorek i kolację, a gdy w parafii przygotowuje się – na przykład – paczki dla biednych, wolontariusze pomagają w ich pakowaniu i rozwożeniu. Przed Świętami prowadzimy kiermasze z ozdobami świątecznymi, które przygotowują sami wolontariusze, a pieniądze są przeznaczone na pomoc dla dzieci i na prowadzenie wolontariatu. Jest tak, że o cokolwiek ich prosimy – oni przychodzą. Robią naprawdę bardzo dużo, czasem nawet się buntują, a ja tłumaczę im, że mam do nich ogromne zaufanie i wierzę, że tylko oni mogą podołać tym czy innym obowiązkom. „Kto, jak nie wy? Jesteście wyjątkowi, a tak to już jest w przyjaźni, że od przyjaciół o wiele więcej się wymaga”.

Wszyscy się przyjaźnimy, to jest mój taki drugi świat i zawsze im mówię, że poza nimi nie mam innych przyjaciół. Moi dawni przyjaciele założyli rodziny, księża mają swoje parafie i tak naprawdę większość czasu spędzam z nimi. Wyjeżdżamy razem na wycieczki; byliśmy w Watykanie, w Paryżu, na Litwie.

W każdy pierwszy poniedziałek miesiąca pani Ula Karkocha (przez wolontariuszy nazywana ciocią) organizuje dla nich spotkania i ja często też się z nimi wtedy spotykam.

Czy ma ksiądz swoją prywatną definicję wolontariatu?
Według mnie wolontariat, to przede wszystkim otwarcie się na drugiego człowieka, całkowicie bezinteresowne. Darowanie drugiemu człowiekowi tego, co we mnie najlepsze i co jest najdroższe, czyli czas. To wsparcie drugiego człowieka, towarzyszenie mu w jego radościach i smutkach.

Co w tej pracy, najbardziej porusza księdza emocje?
Niektórzy młodzi ludzie są w szkole nie do wytrzymania, mają „duże rogi”, a tu między dziećmi w świetlicy potrafią mieć aureolę – są innymi ludźmi, aż trudno ich poznać tak są uczynni. To chyba też wpływ tego miejsca i tych ludzi, którzy tu pracują. W każdym tkwi dobro. Gdy widzę tę przemianę w nich jestem bardzo wzruszony i wtedy czuję się potrzebny.
Bardzo ich wszystkich lubię i często im o tym mówię.

Dlaczego ksiądz wybrał taką drogę życiową?
Miałem swój wzór w nowym proboszczu, który przyszedł do mojej parafii. To ksiądz Zdzisław Pluta. Zachwyciłem się jego postawą, jego prostotą, dobrym sercem i tym, że działał wspólnie z młodzieżą. To on zaszczepił we mnie chęć bycia księdzem.

Dziękuję za rozmowę i wszystkiego dobrego życzę z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia.

Rozmawiała Urszula Lubecka

.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Aktualności, Aktualności - Wrocław. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

osiemnaście − 1 =

*