W czym tkwi problem?
Dobra organizacja pracy wymaga działania zespołowego oraz podziału na grupy. Każda grupa dostaje swoje zadanie, swoją misję opartą na wspólnie ustalonym celu. Lecz im dłużej trwa praca w grupach i im mniej kontaktu między grupami, tym odleglejszy staje się cel, a sensem działań stają się formy i zadania, bez widocznego celu w dalszej perspektywie (Aronson i inni, 1998).
W kontekście społeczeństwa grupami takimi są różne instytucje. Zostają powołane w różnych momentach historii, najczęściej dlatego, że w danym momencie istniała ważna potrzeba do zaspokojenia, która staje się misją danej instytucji. Z upływem czasu coraz mniej ludzi pamięta o istocie działań, do jakich instytucja została powołana i jej funkcjonowanie skupia się na perspektywie codziennej, zadaniowej. Co więcej, natłok działań, i codzienna regularność wykonywanych czynności nie sprzyjają refleksji, nie ma na nią czasu. Gdy do powyższych czynników dodać zbadany w psychologii mechanizm utożsamiania się z własną grupą i uznawanie jej za lepszą od innych, otrzymamy kontekst trudności, jakie trzeba pokonać, aby zaistniała współpraca (Zimbardo, 2002).
Efekty
Z powyższego wynika, jaką pracę trzeba wykonać, aby pokazać młodemu człowiekowi, że warto przezwyciężyć różne przeszkody i trudności, by zadania społeczne wykonywać we współpracy z wieloma podmiotami. Współpraca jest zadaniem trudnym, wymagającym zaufania, wiary w sens, cierpliwości, otwartości i elastyczności. Powstaje oczywiste pytanie, czy warto aż tyle inwestować w proces tworzenia czegoś wspólnie, skoro można z podobnym efektem wykonać większość zadań samodzielnie. Wartości, jakie widzę we współpracy, które zdecydowanie przewyższają jej koszty, to:
– efekt synergii,
– budowanie zaufania społecznego,
– idea talkoo.
Synergia jest niesamowitym przykładem „opłacalności” współpracy. Wynik pracy grupy,która siebie potrafi słuchać i wspólnie podejmować decyzje (ale unikając głosowania, ważne, żeby dojść do wspólnej decyzji), jest zauważalnie lepszy niż wynik pracy pojedynczych członków tej samej grupy. Gdyby każdy z nich pracował samodzielnie, by potem zsumować wyniki osiągniętych przez nich wyników, to łączna suma będzie niższa niż wynik pracy tych samych ludzi w zespole. W grupie dzieje się coś nieopisanego, co zwiększa trafność i jakość wyniku końcowego. Kosztem jest czas i cierpliwość, jaką trzeba najpierw zainwestować. Lecz jeśli mamy świadomość, że naszym celem nie jest szybkość ani łatwość, ale właśnie jakość wykonania zadania, to nie ma wątpliwości, którą drogę wybrać. Synergia stanowić może dobry argument przekonujący do podjęcia wysiłku współpracy. Efekty działania są często postrzegane jako bardzo wartościowy atut.
Kolekcjonowanie doświadczeń
Współpraca umożliwia poznanie innych, zrozumienie intencji ich działań, odkrycie rozwiązań, jakimi się inni posługują wobec znanych nam problemów, pozwala na wzajemną inspirację. Wszystko to prowadzi do wzrostu zaufania społecznego, które jest podstawą budowania kapitału społecznego w teorii Piotra Sztompki (Sztompka, 2007). Kapitał ten jest najważniejszym czynnikiem rozwoju społeczeństwa, dlatego warto w szkole zaczynać go tworzyć. Stwarzać uczniom przestrzeń do wzajemnych oddziaływań między sobą oraz między szkołą a instytucjami i osobami z zewnątrz. Innym elementem kapitału społecznego jest zbudowana siatka powiązań międzyludzkich. Niejednokrotnie mamy okazję doświadczyć, że w wyzwaniach i problemach, jakie stawia przed nami życie, pomocni są inni ludzie. Nie sposób wiedzieć wszystkiego i mieć tak szeroki wachlarz własnych doświadczeń, by poradzić sobie z każdą sytuacją. Często, stykając się z jakąś nową i nieznaną sobie porcją rzeczywistości, potrzebujemy odniesienia jej do tego, co już wiemy, w czym pomaga nam jakiś człowiek. Przy czym nie jest to obojętne, do kogo się zwrócimy. Budujemy przez całe życie mapę powiązań między ludźmi, dzięki czemu wiemy, do kogo się zwrócić z pytaniem o problemy zdrowotne małego dziecka, kogo zapytać o najlepszy rodzaj auta dla naszych potrzeb, kto będzie wiedzieć o ostatnio wydanej książce Andrzeja Stasiuka, kto może mieć dostęp do stroju karnawałowego, kto będzie mieć pomysł na wycieczkę weekendową a kogo poprosić o pomoc w tłumaczeniu z rosyjskiego. Cała ta wiedza pochodzi z jakiejś styczności z owymi ludźmi, co bardzo często jest po prostu pozytywnym skutkiem ubocznym zaistniałej między nami współpracy, która umożliwia całożyciowe korzystanie ze wzajemnych zasobów. Warto wiedzieć, że największy kapitał społeczny mają te społeczeństwa, które utkały najgęstszą sieć takich powiązań i wiedzy o swoich wzajemnych zasobach osobowych i materialnych. Być może zaskakującym jest, że tak zupełnie proste zjawisko, które naturalnie się rozwija w każdej społeczności dzięki komunikacji interpersonalnej i zetknięciu się podczas różnorakich działań, ma tak fenomenalne przełożenie na jakość funkcjonowania społeczeństwa pod wieloma aspektami. Często najprostsze rozwiązania są najskuteczniejsze i niosą ze sobą największą wartość.
Zaufanie społeczne
W społeczeństwie, w którym ludzie darzą się dużym zaufaniem, możliwe są rzeczy, które w Polsce póki co wydają mi się niemożliwe. Idea talkoo funkcjonuje w Finlandii i opiera się na bezinteresownym działaniu na rzecz innych – nieznanych sobie ludzi. Przykładem takich działań są między innymi: zostawianie otwartych drzwi do domów poza miastami, co uzasadnione jest tym, że zawsze ktoś może potrzebować się schronić, zagrzać, napić; budowanie pomostu na jeziorze przez prywatne osoby, nie dlatego, że ich potrzebują, ale dlatego, by mogły służyć innym; nieprzekraczanie prędkości dozwolonej na drodze, pomimo braku jakichkolwiek innych aut czy policji, co uzasadnione jest wspólnie zawartą umową społeczną – skoro się tak umówiliśmy, to muszę być fair wobec innych rodaków; elastyczny czas pracy dla osób, które w danym momencie życiowym nie są w stanie pracować więcej czy bardziej regularnie, bez obniżania pensji. Efektem zaufania społecznego jest również brak jakichkolwiek terenów skażonych biologicznie na terenie całego kraju oraz 100% pitnych wód dostępnych w naturalnych zbiornikach. Finowie budując, planując, decydując, przede wszystkim zastanawiają się nad korzyścią całego społeczeństwa, a nie skupiają się na zysku własnym. Efekty edukacji zaś mają najlepsze w Europie (Zahorska, 2007).
Człowiek, który chce współdziałać z innymi, musi wielokrotnie tego doświadczyć osobiście. Musi zyskać świadomość kosztów, jakie poniesie, ale też doświadczyć wartości procesu i efektu końcowego. Tylko wtedy będzie czuł potrzebę podejmowania współpracy podczas realizacji powierzonych mu zadań. Taką postawę możemy kształtować w procesie edukacji szkolnej. Dla synergii, kapitału społecznego i nastawienia na rzecz innych – chyba warto.
Możliwości współpracy, jakie stoją przed szkołą, jest tyle, ile przyniesie wyobraźnia ludzi tworzących społeczność szkolną oraz jej otoczenia. Skupię się na kilku inspiracjach oraz kwestii stworzenia takich warunków, by wyobraźnia mogła rozwinąć swoje skrzydła.
Rola rodziców
Bardzo istotną rolę wspierającą działania nauczycieli i wychowawców mogą spełniać rodzice uczniów. Przykładową formą zaangażowania ich w ten proces może być sposób prowadzenia zebrań dla rodziców. Wyobraźmy sobie, że zebranie odbywa się nie w ławkach szkolnych, ale w kręgu, gdzie wychowawca nie jest jedyną osobą, zabierającą głos, ale gdzie toczy się rozmowa, dyskusja, wymiana myśli. Wystarczy pokazać program wychowawczy szkoły i zapytać rodziców o opinię, o to, jakie mają wobec szkoły oczekiwania, pozwolić im usłyszeć siebie nawzajem, spróbować uzyskać punkty i obszary wspólne dla wszystkich rodziców oraz wychowawcy i zastanowić się nad możliwymi działaniami, które realizowałyby postulowane cele. Pokazać im, że można razem budować program wychowawczy klasy, że spójna realizacja założeń wychowawczych i edukacyjnych w domu i w szkole przyniesie wyższą skuteczność niż pojedyncze mierzenie się z tym wyzwaniem. Warto też zapytać, co rodzice mogą zaoferować szkole, jakimi zasobami dysponują, by ułatwić realizację wspólnie określonych celów, być może podpowiedzieć, jakiego rodzaju zaangażowanie z ich strony będzie faktycznym wsparciem dla wychowawcy. Ludzka natura ma to do siebie, że chcemy być potrzebni i czujemy się docenieni, gdy ktoś zwróci się o pomoc właśnie do nas. W takiej sytuacji rodzice mają jasność, że są ważnymi partnerami szkoły, gdzie ich zdanie jest istotne, ale też spoczywa na nich współodpowiedzialność. Zapoznanie rodziców z programem szkoły oraz danie możliwości jego współtworzenia zmniejszy również ich ewentualną frustrację spowodowaną niezrozumieniem pewnych decyzji dyrekcji czy Rady Pedagogicznej, gdyż będą rozumieli i akceptowali ich sens i znaczenie dla wychowania i edukacji ich dzieci. Na dalszych etapach nawiązywania kontaktu z rodzicami można też spotkania organizować poza szkołą – w kawiarni albo na wspólnym przedsięwzięciu. Współpraca ta może się rozwinąć w tak ciekawe aktywności, jak wycieczki Ojców i Synów czy Matek i Córek dla pogłębienia więzi i kształtowania ról społecznych; inicjowanie powstania stowarzyszeń działających na rzecz szkoły i jej społeczności, w których aktywność podejmują rodzice uczniów oraz absolwenci szkoły; czy współorganizowanie przez społeczność zgranych rodziców szkolnych pikników, turniejów i wyjazdów. Wszystkie te przykłady pochodzą z polskich szkół, co oznacza, że są możliwe w naszych realiach.
Część trzecia